I to jest moje niedawne odkrycie, w którym się zakochałam na amen... a myślałam, że bananowa owsianka to już szczyt możliwości, tymczasem krem owsiany jest o niebo lepszy - o ile to możliwe w przypadku banana <3
Uwielbiam oglądać Twoje śniadania, nie przestawaj nigdy dodawać wpisów <3 są cudowne, w szczególności wszystko co związane z płatkami owsianymi, które kocham :D
robiłam kiedyś podobny, ale podsmażyłam płatki owsiane, banana i twarożek :> a co do kostki, po pewnym czasie jak biegnę czuję jakby bolesną blokadę... to jest specyficzne uczucie, bo jak kręcę kostką w czasie biegu, wszystko z nią w porządku. Generalnie nie jest czerwona, nie puchnie, a ból najgorszy jest dzień po, a po kilku godzinach chodzenia od wstania z łóżka znika. Zawsze się rozgrzewam przed treningiem około dziesięć minut i tyle samo czasu rozciągam się po nim, pewnie wina złych butów... Naskrobałam Ci historię choroby ^^
jakie pyszności! :D bananowe nananana :D
OdpowiedzUsuńJakie pyszności na śniadanie! :)
OdpowiedzUsuńUgotowałaś normalnie owsiankę i wgniotłaś do niej banana czy jak to się robi? :D
Ugotowałam wieczorem owsiankę z otrębami i bananem i wstawiłam do lodówki, a rano dodałam kremowego serka i wszystko razem zblendowałam :)
Usuńkrem owsiany? To brzmi genialnie! :) A ten banana.. nie znam lepszego połączenia :)
OdpowiedzUsuńkrem! owsiany! i z bananem! kupiłaś mnie nim, całkowicie!
OdpowiedzUsuńMmmmm wygląda genialnie, a smakuje na pewno jeszcze lepiej ;)
OdpowiedzUsuńJuz wiem, ze bym go pokochala :D
OdpowiedzUsuńOwsiany krem brzmi świetnie:) Lubię takie lekkie śniadania, bo potem mam szybciej ochotę na poranną kawkę i ciasteczko ;)
OdpowiedzUsuńmusiał być boski!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie jadłam kremu owsianego. Sądzę, że taki bananowy byłby idealny na początek!
OdpowiedzUsuńbosko :)
OdpowiedzUsuńJeśli smakuje jak wygląda, to ja chcę. ! :)
OdpowiedzUsuńI to jest moje niedawne odkrycie, w którym się zakochałam na amen... a myślałam, że bananowa owsianka to już szczyt możliwości, tymczasem krem owsiany jest o niebo lepszy - o ile to możliwe w przypadku banana <3
OdpowiedzUsuńTwoje kremy zawsze wyglądają tak apetycznie <3
OdpowiedzUsuńKremy owsiane, jestem ich wieeelką fanką! A bananowy brzmi obłędnie :-)
OdpowiedzUsuńCudownie kremowy ten krem - fajne odkrycie, co nie? :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba :)
Jadłam dzisiaj identyczną łyzką ^^
OdpowiedzUsuńPięknie się prezntuje.
mniam!
OdpowiedzUsuńbanan + owsianka = pyszności ;)
mnieaaam! + uwielbiam tą łyżeczkę ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać Twoje śniadania, nie przestawaj nigdy dodawać wpisów <3 są cudowne, w szczególności wszystko co związane z płatkami owsianymi, które kocham :D
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję Ci bardzo! :)
UsuńJa się zdecydowanie podłączam do zdania Anonima :)
Usuńwszystko, co bananowe, jest boskie :D
OdpowiedzUsuńnajprostsze i najlepsze :)
OdpowiedzUsuńAsh, Twoje śniadania zawsze zachwycają, serio :) Nawet te najprostsze!
OdpowiedzUsuńMerci :*
Usuńcudnie wygląda. ;)
OdpowiedzUsuńczytam ,widzę - rozpływam się *-* mniam <3
OdpowiedzUsuńCudownie wygląda!
OdpowiedzUsuńale mam ochotę na taki krem, nawet teraz:)
OdpowiedzUsuńTen krem musiał genialnie smakować i jak pysznie podany^^
OdpowiedzUsuńWygląda genialnie. Jak zakupię banany będę musiała sobie coś takiego zaserwować. Oj, wielkiej narobiłaś mi na niego ochoty... :)
OdpowiedzUsuńProsto, ale jak smacznie. Bananowy krem owsiany - i chyba nie trzeba żadnych innych dodatków. Jest po prostu słodko :)
OdpowiedzUsuńMniam, pyszności! :)
OdpowiedzUsuńpewnie smakuje podobnie do owsianki bananowej :D
OdpowiedzUsuńPrzecież to JEST owsianka bananowa - zmiksowana na krem.
UsuńŁał, wygląda niebiańsko <3
OdpowiedzUsuńkrem owsiany? bananowy? ojej! kremowe słodziutkie cudo smakowe :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie kremy, chociaż ja jestem okropnym leniem i używam od razu mąki owsianej. :D
OdpowiedzUsuńrobiłam kiedyś podobny, ale podsmażyłam płatki owsiane, banana i twarożek :>
OdpowiedzUsuńa co do kostki, po pewnym czasie jak biegnę czuję jakby bolesną blokadę... to jest specyficzne uczucie, bo jak kręcę kostką w czasie biegu, wszystko z nią w porządku. Generalnie nie jest czerwona, nie puchnie, a ból najgorszy jest dzień po, a po kilku godzinach chodzenia od wstania z łóżka znika. Zawsze się rozgrzewam przed treningiem około dziesięć minut i tyle samo czasu rozciągam się po nim, pewnie wina złych butów... Naskrobałam Ci historię choroby ^^
Co tu dużo mówić- pychota! :)
OdpowiedzUsuń